BILANS:
- serek wiejski
- banan
- bułka z serem i ketchupem
- kopytka z sosem a'la potrawka
- mandarynka
- 3 marchewki
- owsianka z jabłkiem i cynamonem
Razem: 1400/ 1450
Aktywność:
-33 min ćwiczeń
- 5 tys kroków
Od dzisiaj zaczęły się lekcje przez kamerkę. Na matmie nie mogłam się połączyć i muszę sama nadrabiać cały temat :')
Tak po za tym to nic ciekawego się nie dzieje. Już nawet czasami mam napady smutku od tej kwarantanny. Dobrze, że chociaż ich nie zajadam...
Wstawiam piosenkę, która wiem że dla większości może być przesłodzona i wgl, ale mi poprawia humor.
Trzymajcie się zdrowo i do jutra :***
BILANS:
- bułka z awokado i pomidorem
- banan
- bułka z serem
- naleśnik
- serek wiejski
- jogurt truskawkowy
- ryż
- pomidor
-jabłko
- gorzka czekolada
Razem: 1600/1500
Aktywność:
- 23 min ćwiczeń
- 6,5 tys kroków
Dużo tego jedzenia, ale się staram. Powoli, do celu.
Jedna z was prosiła mnie o udostępnienie mojej tabelki i wykresu z wagą. Zrobię to, lecz chyba lepiej jak już będzie uzupełniona, czyli 12 kwietnia :)
Dzisiejszy dzień był mega luźny. Oglądałam sobie serial, czytałam książki i przesłuchałam nowy album Duy Lipy. Jest świetny. Na dole wstawiam wam jedną piosenkę;)
To tyle na dziś. Trzymajcie się zdrowo i do jutra :***
Wczoraj miałam dzień obżarstwa. Nie mogłam nad sobą zapanować. To było okropne.
Oczywiście, że waga podskoczyła, lecz miejmy nadzieję że to w większości woda (?). ;(
Dzisiaj byłoby to samo gdybym w ostatnim momencie się nie opanowała. W głowie pytania "wszystko, ten cały wysiłek był tylko po to byś to teraz zepsuła?", "jesteś z siebie dumna?", "wiesz jak teraz wyglądasz?", "a mówiłaś sobie że nie przegrasz..."
No i nie przegram. Powoli, na spokojnie. Rozpisałam sobie plan; ile kalorii, ćwiczeń w danym dniu oraz narysowałam sobie wykres na którym będę nanosić codzienną wagę (bardzo lubię wykresy, tabelki itd.; miejmy nadzieję że to pomoże).
Dzisiejsza ilość kalorii: 1650
Ćwiczenia: 40 minut
Już przeszła mi złość na siebie. Pozostała motywacja.
Trzymajcie się zdrowo i do jutra:***
Cheat day, czy po prostu zbyt duży głód?
Szczerze, nie mam pojęcia😂
Ale nie ma tragedii. 1800 kalorii to nie jest coś czym warto by się było zamartwiać. Tym bardziej, że po dzisiejszych ćwiczeniach zobaczyłam zarys mięśni na brzuszku :3
Zastanawiam się czy po tych 14 dniach wyzwania wstawić tu jakieś zdjęcia mojej sylwetki i zmian, ale muszę to jeszcze przemyśleć, bo jednak jest trochę ten strach przed pokazywaniem się w internecie.
Dzisiejsza aktywność:
-5 tys kroków
-38 min ćwiczeń
Moja szkoła jako jedna z niewielu jeszcze nie robi żadnych lekcji przez kamerkę:/
Może to i dobrze?
Jutro dzień przerwy od ćwiczeń, lecz oczywiście nie od aktywności. Postaram się wyjść na rolki lub dłuższy spacer do lasu. A no i jeszcze chciałam jutro porobić zdjęcia tego co jem i je tu wstawić, by lepiej kontrolować porcje (skoro to napisałam, to jestem już do tego zmuszona!).
To tyle na dzisiaj. Trzymajcie się zdrowo i do jutra :***
Ilość kalorii: 1500
Aktywność: 30 min jazdy na rolkach, 45 min ćwiczeń, 3 tys kroków
A teraz czas na podsumowanie pierwszego tygodnia wyzwania z Chloe Ting.
Waga startowa- 62 kg
Waga teraz- 61 kg (nagrodę za ten spełniony cel odbiorę jak minie kwarantanna:/)
Wymiary teraz
Ramię: 24,5 cm (-1,1 cm)
Biust: 86,6 cm (+1,1 cm)
Pod biustem: 72 cm (-1,8 cm)
Talia: 62 cm (-1 cm)
Pas: 79,5 cm (---)
Biodra: 91,5 cm (-0,4 cm)
Udo (w najszerszym miejscu): 53 cm (-1,5 cm)
Udo (na środku): 46 cm (-0,5 cm)
Łydka: 35,5 cm (-0,5 cm)
Męczę się z tymi ćwiczeniami i zasypiam z burczącym brzuchem, ale najwyraźniej jak widać- opłaca się! :))
Kalorie: 1350
Aktywność: 35 min ćwiczeń i 4,5 tys kroków
Dzisiaj pierwszy dzień okresu.
Byłam zła na wszystko i wszystkich (łącznie z samą sobą).
Ze szkoły znowu zadane mnóstwo z czego niewiele rozumiem. Jestem słuchowcem i takie czytanie z podręcznika bez wytłumaczenia przez nauczyciela daje bardzo mało.
Jedyne co mi wychodzi to ćwiczenie (może dlatego że nie jest to narzucone przez szkołę?)
Przez pół dnia moje oczy były opuchnięte od płaczu.
Może jutro będzie lepiej...
-serek wiejski z dżemem ( nie wiem czy tylko ja lubię takie połączenia😂)
Obiad:
-3 naleśniki
-kawałek pizzerinki
Kolacja:
-kisiel wiśniowy
Razem: 1370 kcal
Aktywność:
-30 min jazdy na rolkach
-35 min ćwiczeń
-7 tys kroków
Dzisiaj definitywnie był słodki dzień pod względem bilansu, lecz cieszę się, że nie rzuciłam się na wafelki czekoladowe czy lody.
Czytam sobie aktualnie "Homo Deus" (mega mnie wciągnęło, przeczytałam dziś już 150 stron) oraz "Będzie bolało" (ta książka też jest super; myślałam że będzie to coś bardziej w stylu reportażu, lecz są to bardziej śmieszne, a czasem wręcz kuriozalne historie z życia brytyjskiego lekarza).
Poniżej przedstawię dwie (losowo wybrane) z nich.
1) Powiedziałem pacjentowi, że będzie miał rezonans magnetyczny dopiero w przyszłym tygodniu. Pacjent zrewanżował się groźbą, że połamie mi nogi. Moją pierwszą myślą było:"Dostałbym kilka tygodni zwolnienia". Niewiele brakowało, a zaproponowałbym mu,że poszukam kija baseballowego.
2)Moje podejrzenia wzbudza fakt, że każdemu pacjentowi na oddziale w rubryce "tętno" w karcie obserwacji klinicznej wpisano liczbę 60. Ukradkiem przyglądam się, w jaki sposób asystent opieki zdrowotnej mierzy tętno swoim podopiecznym: najpierw wyczuwa ich puls, a potem patrzy na zegarek i skrupulatnie liczy liczbę sekund na minutę.
Dzisiaj już było dobrze, tak jak myślałam że będzie :)
ŚNIADANIE
Sałatka z fetą i 2 grzanki z chleba tostowego
2ŚNIADANIE
jogurt z bananem
OBIAD
ryż z sosem mięsnym
KOLACJA
6 placuszków bananowych, jogurt o smaku jabłka i cynamonu
Razem: 1460 kcal
Aktywność:
-6,5 tys kroków
-45 minut ćwiczeń z wyzwania (kto nie wie o co chodzi to
pisałam o tym w poście nr. 2 ;)
Te ćwiczenia naprawdę mnie wykończyły, ale byłam z siebie mega dumna po ich ukończeniu.
Spacerowałam sobie dzisiaj godzinkę po lesie. Bardzo lubię tam chodzić, a teraz kiedy mamy w Polsce wirusa, to jest to jedno z niewielu miejsc gdzie moja mama puszcza mnie bez narzekania. Podczas tego wolnego poczułam się trochę jak małe dziecko:') Cała moja rodzina potrafi siedzieć w domu, a tylko ja cały czas muszę coś robić, chodzić na spacery, biegać, ćwiczyć, COKOLWIEK.
Naprawdę źle się czuję jak tak tylko siedzę. Ale to chyba dobrze? Przynajmniej dla mojej sylwetki.
Ostatnio zakochałam się jeszcze bardziej w gitarze elektrycznej, a wszystko dzięki takim filmikom <3
1800 kcal do godziny 11:00, a ok. 2500 kcal do końca dnia.
Czy taki wynik można już zapisać w księdze rekordów Guinnessa?
Nie jestem z siebie dumna, nie powiem.
Próbowałam to nadrobić aktywnością:
-8,5 tys kroków
-35 min jazdy na rolkach
-25 min ćwiczeń
Na dziś pozostaje mi już tylko przebaczenie sobie samej i postanowienie, że jutro będzie lepiej.
Bo będzie. Na pewno.
Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem.
Do jutra:***
A więc dzisiaj postanowiłam dodać zdjęcia tego co jem, no oprócz obiadu. Jem obiad z rodziną, więc gdybym nagle zaczęła robić zdjęcia talerza przy stole to mogłoby to wyglądać trochę dziwnie😂
ŚNIADANIE
owsianka z bananem
2 ŚNIADANIE
1,5 kanapki z twarożkiem z rzodkiewką
OBIAD- zapiekanka makaronowa
Razem: 1450 kcal
Zaczęłam także challange youtuberki Chloe Ting- 14 dni ćwiczeń
No i kolejny dzień robienia zadań do szkoły. 20 zadań z chemii, 6 z polskiego itd.... Dużo tego wszystkiego. Masakra, już wolałabym wrócić do tej szkoły XD Ja naprawdę zaczynam tęsknić (to nie jest normalne w moim przypadku).
To tyle na dzisiaj. Do jutra:***
No to zaczynamy!
Rano się ważyłam. 61,7 kg
Będzie lepiej, niedługo, obiecuję XD
BILANS:
-jogurt naturalny
-jabłko
-0,5 pizzerinki
-banan
-kopytka z sosem
-bułka pszenna
-jogurt truskawkowy
Razem: 1450 kcal
Aktywność: 5 tys. kroków, 20 min ćwiczeń na brzuch i nogi+ rozciąganie
Wiem że w bilansie rzeczy zbyt do siebie nie pasują, ale dzisiaj jakoś miałam taki dzień że nie chciało mi się jeść dużo na raz więc co godzinę jadłam coś małego. Postaram się to zmienić, by posiłki były chociaż trochę ładne bo chciałabym tu wstawić kiedyś jakieś zdjęcie tego co jem :/
Moja mama jest za bardzo przewrażliwiona. Nie panikuje tak jak niektóre osoby (które wykupują całe sklepy xd), ale nie pozwalanie dziecku wyjść na spacer po wsi ( po której prawie nikt nie chodzi) to już lekka przesada. Dzisiaj gadałam o tym z tatą i przyznał mi rację. Z tego powodu jutro mam zamiar wyjść na rolki o ile będzie ładna pogoda.
Prawie cały dzień dzisiaj robiłam zadania do szkoły. Jest tego od groma i ciut ciut. Jeszcze sporo mi zostało, ale jakoś się to rozplanuje i będzie dobrze ;)
Oprócz tego gadałam z moim chłopakiem przez telefon (miała być godzina, lecz wyszły dwie xd).
Jak zwykle gaduła ma mi mnóstwo do powiedzenia, a jak nie gada to śpiewa (fałszuje ale widzę ile mu to sprawia radości więc słucham wytrwale). Cieszę się, że go mam, lecz z drugiej strony smuci mnie to że spotkamy się dopiero jak będzie można wrócić do szkoły ;(
Nie mam zamiaru zmarnować tego czasu. A przynajmniej nie pod względem diety (tak jak zmarnowałam ostatnie dni).
Jedyne co, jak do tej pory, mi dobrze idzie to czytanie książek. Przeczytałam "Sapiens" oraz "Człowiek o 24 twarzach". Obie książki są świetne i choć człowieka o 24 twarzach czytało mi się zdecydowanie szybciej i lżej, też dlatego że jest to psychologia, no i nie ma w niej tyle wiedzy historycznej (w szkole historii nienawidzę, ale tu była całkiem spoko), to Sapiens też było genialne :)
A teraz przedstawiam Wam moje plany na ten czas:
1. Przeczytać minimum 3 książki
2. Pouczyć się do szkoły (głównie chemia i geografia, ale z reszty przedmiotów też)
3. Obejrzeć do końca serial 'Shadowhunters'
4. Obejrzeć do końca Naruto (1 seria)
5. Uczyć się języków (angielski, rosyjski, koreański)
6. Ćwiczyć grę na gitarze
7. Schudnąć do 59 kg
8. Codziennie ćwiczyć, tańczyć, cokolwiek robić by być aktywną
9. Codziennie pisać na blogu
10. Częściej zaglądać na wasze blogi
No trzeba się czymś zająć, by nie myśleć przez ten czas siedzenia w domu o jedzeniu.
Plus jest tego taki, że ludzie powykupowali makarony, ryż itd. I co zostało w sklepach? WARZYWA!
Jeszcze nigdy nie widziałam by moja lodówka była tak zielona XD
Zabieram się teraz za oglądanie serialu i picie zielonej herbatki, a wieczorem wstawię bilans i przejrzę wasze blogi ;)
Do jutra, trzymajcie się zdrowo :***
Na samym początku chciałabym sprostować to co napisałam w ostatnim poście. Ogólnie dość pokręcona sprawa, lecz mimo tego że nie jestem chora to i tak dziękuję za wszystkie słowa wsparcia. Jest mi trochę głupio z tego powodu, że niewiele myśląc i zbyt szybko napisałam tamtego posta. Okazało się jednak że wyniki mam dobre. Jedyne co jest to zawyżony poziom białych krwinek, a zaniżony czerwonych. Żelazo mam w normie, tak więc jak to pani doktor uświadomiła moją mamę- wcale nie mam anemii.
Wydarzył się w tamtym czasie pewien ''incydent'' przez który byłam w szpitalu, lecz na to pani doktor powiedziała, że po prostu w przyszłości (na starość) mogę mieć problemy z elastycznością żył (także jest to związane genetycznie, bo mój dziadek miał coś takiego). Na ten moment póki mam dobre wyniki, to nie mam się o co martwić.
Przepraszam za wprowadzenie Was w błąd, ale sama nie byłam wtedy do końca świadoma co mi właściwie jest.
Teraz przejdźmy do najdłuższego (zapewne) posta który kiedykolwiek pojawił i pojawi się na tym blogu. W czasie kiedy mnie tu nie było prowadziłam zapiski w zeszycie odnośnie jedzenia, a także zdarzeń, muzyki, thinspo itp.