Nie wiem co się dzisiaj ze mną stało, że taki dzień ciast xD
Na szczęście zmieściłam się w limicie :)
Dzisiaj ważenie i waga pokazała 61 kg. Miało być 60 kg, ale winę za to że jest inaczej ponoszę tylko i wyłącznie JA. Teraz trzymam się diety i (póki co) nie mam napadów. Otoczyłam się thinspo że tak powiem xDD Zainstalowałam sobie tumblera, na pintereście wyświetlają mi się piny z thinspo, a na youtube filmiki o odchudzaniu, utracie wagi lub pokazach mody. Więc chcąc nie chcąc cały czas jestem zmotywowana.
Staram się do 20 kwietnia o wagę 59 kg. Jest to osiągalne więc dam radę!
Oglądałam dzisiaj filmik o pewnej metodzie- tak naprawdę na wszystko. Zasada 10 minut. Można to zastosować do ćwiczeń, uczenia się, pisania książki, sprzątania lub czegokolwiek innego.
Tutaj wstawiam wam filmik;)
Myślę żeby zastosować tą metodę do medytacji z rana, nauki języków i do czytania. Niby lubię czytać, ale są takie dni kiedy dosłownie nic się nie chce. A po tych 10 minutach mogę stwierdzić że było to za mało czasu i go przedłużę.
To tyle na dzisiaj. Wasze blogi odwiedzę jutro, bo jestem tak zmęczona, że marzę tylko o tym by się umyć i położyć spać. Do jutra kochane:***
P.S. Dziękuję też za wszystkie komentarze. One także są dla mnie ogromną motywacją <3
BILANS:
Śniadanie: 3 jajka na twardo, jabłko (300)
Przekąska: żelki (120)
Obiad: ryż, 2 pulpety w sosie koperkowym, pomidor (450)
Kolacja: chleb tostowy razowy z masłem i pomidorem (120)
Razem: 990 kcal
Aktywność:
- 8 tys kroków
- 23 min ćwiczeń
Jak na razie jest dobrze. Staram się nie myśleć o jedzeniu, cały czas znajduję sobie jakieś zajęcia i piję dużo wody. Jutro ważenie. Jak nie będzie 60 kg to trudno, idziemy dalej!
Do jutra:***
Dobra. Dzisiaj też było 1600 kalorii. Czyli bez porządnego planu się nie obejdzie.
1. Codziennie planuję posiłki na kolejny dzień lub dwa
2. Rano po wstaniu wypijam szklankę wody z cytryną, a później duży kubek herbaty
3. Jem 4 posiłki dziennie o ustalonych godzinach (śniadanie 9:30-10, przekąska 12-13, obiad 14-15, kolacja 17-18)
4. Jem powoli, ciesząc się każdym kęsem
5. Zaprzyjaźniam się z butelką wody i zawsze mam ją przy sobie
6. Zajmuję się czymś cały czas by nie myśleć o jedzeniu
7. Ćwiczę regularnie (z tym akurat nie mam problemu ale wolę to tu zapisać)
8. W razie gorszych chwil przeglądam thinspo popijając wodę
9. Rano siadam i w ciszy medytuję, lub słucham muzyki by uspokoić swoje myśli (mimo tego że nie chodzę teraz do szkoły to i tak stres jest najczęstszym powodem nieudanych bilansów i zawalonych dni)
10. Bilanse powinny wynosić 900-1000 kcal, co trzy dni można zwiększyć do 1300 kcal
Ok no to skoro mamy już wszystko ustalone to teraz powinno wyjść ;)
Odpowiadając na pytania z poprzedniego posta o to jakim cudem robię tyle kroków: chodzę w kółko po podwórku xD; oczywiście chodzę też 2 razy dziennie na spacer z tatą (łącznie z tych spacerów to jakieś 4 tys kroków). Resztę uzupełniam maratonem po trawie. Mój tata śmieje się, że niedługo wydepczę taką ścieżkę wokół domu jak ludzie w Ciechocinku wokół tężni xDD
Jedno takie "kółko" to 100 kroków. Rozmawiając z moim chłopakiem (trwa to zazwyczaj godzinę lub dłużej), chodzę sobie. Robię to też w dłuższych przerwach pomiędzy lekcjami, bo od tego siedzenia serio bolą nogi.
Pojutrze mam się zważyć. I chociaż podejrzewam że nie zobaczę 60 kg to będę próbować dalej, aż do skutku. Do 20 kwietnia mam czas żeby ważyć 59 kg, a to już jest jak najbardziej osiągalne jak tylko wystarczająco się postaram.
Mamy dziś piękny księżyc.
Z tego zdania nie wynika żaden wniosek na koniec posta. Zawsze mam problem z pisaniem zakończeń...
Do jutra:***
Dzisiaj miałam mini napadzik. 1600 kalorii. Nie uważam tego za wielką porażkę, ale od jutra już jem mniej. Starałam się to nadrobić aktywnością:
- 11 tys kroków
- 30 min jazdy na orbitreku
BILANS:
-owsianka z bananem
-2 naleśniki
-sałatka ryżowa
-pomidor i 0,5 papryki
-jabłko
-2 marchewki
Razem:1100 kcal
Aktywność:
- 20 min na orbitreku
- 8 tys kroków
Nie mam pojęcia ile zjadłam wczoraj i przedwczoraj.
Dzisiaj wprowadziłam nowy plan w życie: małe bilanse ( jak na mnie), ćwiczenia na mięśnie co drugi/trzeci dzień, a tak to ćwiczenia jakieś bardziej spalające tkankę tłuszczową (cardio, orbitrek, duża ilość kroków itp.)
Ponieważ nie mogę wychodzić na spacery (bo jestem jeszcze niepełnoletnia) to dzisiaj te 8 tys kroków zrobiłam chodząc po podwórku xD
Przypomniałam sobie także, że mam orbitrek w domu, więc czemu by go tak nie wytrzeć z kurzu i teraz kiedy mam tyle czasu na nim nie poćwiczyć?
W środę ważenie i mam nadzieję zobaczyć 60 kg tak więc muszę się bardziej postarać i NIE podjadać, NIE obijać się(!!!).
Mam dość. Tej kwarantanny, tego że nie mogę nawet pójść do lasu, całego tego niezdrowego jedzenia które jest w moim domu, braku ciszy i spokoju, hałasu w mojej głowie, tego że nie mogę 'go' zobaczyć, przytulić, cokolwiek...
Staram się być silna. Naprawdę się staram. Udaję przed wszystkimi, przed samą sobą. Ale gdzieś w głębi czuję, że nie jest ok. Oby to wszystko się jak najszybciej skończyło.
Kocham tą piosenkę💖💖💖
Muszę zacząć wcześniej wstawać bo inaczej czuję, że marnuję dzień.
Dzisiaj taki trochę chaotyczny post, ale musiałam gdzieś wylać z siebie to wszystko.
Dziękuję, że jesteście i mnie wspieracie <3
Do jutra:***
Hahaha dzisiaj prima aprilis więc tak sobie pomyślałam, że z tej okazji wstawię tutaj moje zdjęcia.
No dobra, powód tego też jest taki że zakończyłam challange z Chloe Ting, choć myślę, że raczej będę kontynuować ćwiczenia bo widzę efekty;)
To zdjęcie ze stycznia 2019 r. Nie było mnie wtedy jeszcze na bloggerze, ale coś tam z dietą próbowałam (nieskutecznie)
24 marzec 2019r , chociaż przed rozpoczęciem wyzwania z ćwiczeniem w tym roku moje ciało wyglądało podobnie :/
Po pierwszym tygodniu. Tutaj bardziej trzymałam się diety więc i efekty były lepsze niż w drugim tygodniu.
To ja dzisiaj. Jedyną poprawę od zeszłego tygodnia którą widzę to trochę bardziej zarysowane mięśnie na brzuszku c:
Teraz czas na wymiary.
Dzisiejsza waga to 60,8 kg
To co podane w nawiasach to ile udało mi się zgubić od dwóch tygodni.
Ręka: 24,2 (-1,4)
Biust: 86 (+0,5)
Pod biustem: 71,2 (-2,6)
Talia: 61,5 (-1,5)
Brzuch: 78 (-1,5)
Biodra: 91,5 (-0,4)
Udo w najszerszym miejscu: 53 (-1,5)
Udo na środku: 46 (-0,5)
Łydka: 35,5 (-0,5)
Powiem wam, że bardzo bałam się wstawić tu swoje zdjęcia, ale mam nadzieję że kogoś to zmotywuje do działania ;)
Pamiętajcie, że nic samo się nie zrobi i wszystko zależy tylko i wyłącznie od nas.
Wieczorem wstawię post z bilansem, a do tego czasu trzymajcie się kochane <3
BILANS:
- serek wiejski
- banan
- bułka z serem i ketchupem
- kopytka z sosem a'la potrawka
- mandarynka
- 3 marchewki
- owsianka z jabłkiem i cynamonem
Razem: 1400/ 1450
Aktywność:
-33 min ćwiczeń
- 5 tys kroków
Od dzisiaj zaczęły się lekcje przez kamerkę. Na matmie nie mogłam się połączyć i muszę sama nadrabiać cały temat :')
Tak po za tym to nic ciekawego się nie dzieje. Już nawet czasami mam napady smutku od tej kwarantanny. Dobrze, że chociaż ich nie zajadam...
Wstawiam piosenkę, która wiem że dla większości może być przesłodzona i wgl, ale mi poprawia humor.
Trzymajcie się zdrowo i do jutra :***
BILANS:
- bułka z awokado i pomidorem
- banan
- bułka z serem
- naleśnik
- serek wiejski
- jogurt truskawkowy
- ryż
- pomidor
-jabłko
- gorzka czekolada
Razem: 1600/1500
Aktywność:
- 23 min ćwiczeń
- 6,5 tys kroków
Dużo tego jedzenia, ale się staram. Powoli, do celu.
Jedna z was prosiła mnie o udostępnienie mojej tabelki i wykresu z wagą. Zrobię to, lecz chyba lepiej jak już będzie uzupełniona, czyli 12 kwietnia :)
Dzisiejszy dzień był mega luźny. Oglądałam sobie serial, czytałam książki i przesłuchałam nowy album Duy Lipy. Jest świetny. Na dole wstawiam wam jedną piosenkę;)
To tyle na dziś. Trzymajcie się zdrowo i do jutra :***
Wczoraj miałam dzień obżarstwa. Nie mogłam nad sobą zapanować. To było okropne.
Oczywiście, że waga podskoczyła, lecz miejmy nadzieję że to w większości woda (?). ;(
Dzisiaj byłoby to samo gdybym w ostatnim momencie się nie opanowała. W głowie pytania "wszystko, ten cały wysiłek był tylko po to byś to teraz zepsuła?", "jesteś z siebie dumna?", "wiesz jak teraz wyglądasz?", "a mówiłaś sobie że nie przegrasz..."
No i nie przegram. Powoli, na spokojnie. Rozpisałam sobie plan; ile kalorii, ćwiczeń w danym dniu oraz narysowałam sobie wykres na którym będę nanosić codzienną wagę (bardzo lubię wykresy, tabelki itd.; miejmy nadzieję że to pomoże).
Dzisiejsza ilość kalorii: 1650
Ćwiczenia: 40 minut
Już przeszła mi złość na siebie. Pozostała motywacja.
Trzymajcie się zdrowo i do jutra:***
Cheat day, czy po prostu zbyt duży głód?
Szczerze, nie mam pojęcia😂
Ale nie ma tragedii. 1800 kalorii to nie jest coś czym warto by się było zamartwiać. Tym bardziej, że po dzisiejszych ćwiczeniach zobaczyłam zarys mięśni na brzuszku :3
Zastanawiam się czy po tych 14 dniach wyzwania wstawić tu jakieś zdjęcia mojej sylwetki i zmian, ale muszę to jeszcze przemyśleć, bo jednak jest trochę ten strach przed pokazywaniem się w internecie.
Dzisiejsza aktywność:
-5 tys kroków
-38 min ćwiczeń
Moja szkoła jako jedna z niewielu jeszcze nie robi żadnych lekcji przez kamerkę:/
Może to i dobrze?
Jutro dzień przerwy od ćwiczeń, lecz oczywiście nie od aktywności. Postaram się wyjść na rolki lub dłuższy spacer do lasu. A no i jeszcze chciałam jutro porobić zdjęcia tego co jem i je tu wstawić, by lepiej kontrolować porcje (skoro to napisałam, to jestem już do tego zmuszona!).
To tyle na dzisiaj. Trzymajcie się zdrowo i do jutra :***
Ilość kalorii: 1500
Aktywność: 30 min jazdy na rolkach, 45 min ćwiczeń, 3 tys kroków
A teraz czas na podsumowanie pierwszego tygodnia wyzwania z Chloe Ting.
Waga startowa- 62 kg
Waga teraz- 61 kg (nagrodę za ten spełniony cel odbiorę jak minie kwarantanna:/)
Wymiary teraz
Ramię: 24,5 cm (-1,1 cm)
Biust: 86,6 cm (+1,1 cm)
Pod biustem: 72 cm (-1,8 cm)
Talia: 62 cm (-1 cm)
Pas: 79,5 cm (---)
Biodra: 91,5 cm (-0,4 cm)
Udo (w najszerszym miejscu): 53 cm (-1,5 cm)
Udo (na środku): 46 cm (-0,5 cm)
Łydka: 35,5 cm (-0,5 cm)
Męczę się z tymi ćwiczeniami i zasypiam z burczącym brzuchem, ale najwyraźniej jak widać- opłaca się! :))
Kalorie: 1350
Aktywność: 35 min ćwiczeń i 4,5 tys kroków
Dzisiaj pierwszy dzień okresu.
Byłam zła na wszystko i wszystkich (łącznie z samą sobą).
Ze szkoły znowu zadane mnóstwo z czego niewiele rozumiem. Jestem słuchowcem i takie czytanie z podręcznika bez wytłumaczenia przez nauczyciela daje bardzo mało.
Jedyne co mi wychodzi to ćwiczenie (może dlatego że nie jest to narzucone przez szkołę?)
Przez pół dnia moje oczy były opuchnięte od płaczu.
Może jutro będzie lepiej...
-serek wiejski z dżemem ( nie wiem czy tylko ja lubię takie połączenia😂)
Obiad:
-3 naleśniki
-kawałek pizzerinki
Kolacja:
-kisiel wiśniowy
Razem: 1370 kcal
Aktywność:
-30 min jazdy na rolkach
-35 min ćwiczeń
-7 tys kroków
Dzisiaj definitywnie był słodki dzień pod względem bilansu, lecz cieszę się, że nie rzuciłam się na wafelki czekoladowe czy lody.
Czytam sobie aktualnie "Homo Deus" (mega mnie wciągnęło, przeczytałam dziś już 150 stron) oraz "Będzie bolało" (ta książka też jest super; myślałam że będzie to coś bardziej w stylu reportażu, lecz są to bardziej śmieszne, a czasem wręcz kuriozalne historie z życia brytyjskiego lekarza).
Poniżej przedstawię dwie (losowo wybrane) z nich.
1) Powiedziałem pacjentowi, że będzie miał rezonans magnetyczny dopiero w przyszłym tygodniu. Pacjent zrewanżował się groźbą, że połamie mi nogi. Moją pierwszą myślą było:"Dostałbym kilka tygodni zwolnienia". Niewiele brakowało, a zaproponowałbym mu,że poszukam kija baseballowego.
2)Moje podejrzenia wzbudza fakt, że każdemu pacjentowi na oddziale w rubryce "tętno" w karcie obserwacji klinicznej wpisano liczbę 60. Ukradkiem przyglądam się, w jaki sposób asystent opieki zdrowotnej mierzy tętno swoim podopiecznym: najpierw wyczuwa ich puls, a potem patrzy na zegarek i skrupulatnie liczy liczbę sekund na minutę.
Dzisiaj już było dobrze, tak jak myślałam że będzie :)
ŚNIADANIE
Sałatka z fetą i 2 grzanki z chleba tostowego
2ŚNIADANIE
jogurt z bananem
OBIAD
ryż z sosem mięsnym
KOLACJA
6 placuszków bananowych, jogurt o smaku jabłka i cynamonu
Razem: 1460 kcal
Aktywność:
-6,5 tys kroków
-45 minut ćwiczeń z wyzwania (kto nie wie o co chodzi to
pisałam o tym w poście nr. 2 ;)
Te ćwiczenia naprawdę mnie wykończyły, ale byłam z siebie mega dumna po ich ukończeniu.
Spacerowałam sobie dzisiaj godzinkę po lesie. Bardzo lubię tam chodzić, a teraz kiedy mamy w Polsce wirusa, to jest to jedno z niewielu miejsc gdzie moja mama puszcza mnie bez narzekania. Podczas tego wolnego poczułam się trochę jak małe dziecko:') Cała moja rodzina potrafi siedzieć w domu, a tylko ja cały czas muszę coś robić, chodzić na spacery, biegać, ćwiczyć, COKOLWIEK.
Naprawdę źle się czuję jak tak tylko siedzę. Ale to chyba dobrze? Przynajmniej dla mojej sylwetki.
Ostatnio zakochałam się jeszcze bardziej w gitarze elektrycznej, a wszystko dzięki takim filmikom <3
1800 kcal do godziny 11:00, a ok. 2500 kcal do końca dnia.
Czy taki wynik można już zapisać w księdze rekordów Guinnessa?
Nie jestem z siebie dumna, nie powiem.
Próbowałam to nadrobić aktywnością:
-8,5 tys kroków
-35 min jazdy na rolkach
-25 min ćwiczeń
Na dziś pozostaje mi już tylko przebaczenie sobie samej i postanowienie, że jutro będzie lepiej.
Bo będzie. Na pewno.
Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem.
Do jutra:***
A więc dzisiaj postanowiłam dodać zdjęcia tego co jem, no oprócz obiadu. Jem obiad z rodziną, więc gdybym nagle zaczęła robić zdjęcia talerza przy stole to mogłoby to wyglądać trochę dziwnie😂
ŚNIADANIE
owsianka z bananem
2 ŚNIADANIE
1,5 kanapki z twarożkiem z rzodkiewką
OBIAD- zapiekanka makaronowa
Razem: 1450 kcal
Zaczęłam także challange youtuberki Chloe Ting- 14 dni ćwiczeń
No i kolejny dzień robienia zadań do szkoły. 20 zadań z chemii, 6 z polskiego itd.... Dużo tego wszystkiego. Masakra, już wolałabym wrócić do tej szkoły XD Ja naprawdę zaczynam tęsknić (to nie jest normalne w moim przypadku).
To tyle na dzisiaj. Do jutra:***
No to zaczynamy!
Rano się ważyłam. 61,7 kg
Będzie lepiej, niedługo, obiecuję XD
BILANS:
-jogurt naturalny
-jabłko
-0,5 pizzerinki
-banan
-kopytka z sosem
-bułka pszenna
-jogurt truskawkowy
Razem: 1450 kcal
Aktywność: 5 tys. kroków, 20 min ćwiczeń na brzuch i nogi+ rozciąganie
Wiem że w bilansie rzeczy zbyt do siebie nie pasują, ale dzisiaj jakoś miałam taki dzień że nie chciało mi się jeść dużo na raz więc co godzinę jadłam coś małego. Postaram się to zmienić, by posiłki były chociaż trochę ładne bo chciałabym tu wstawić kiedyś jakieś zdjęcie tego co jem :/
Moja mama jest za bardzo przewrażliwiona. Nie panikuje tak jak niektóre osoby (które wykupują całe sklepy xd), ale nie pozwalanie dziecku wyjść na spacer po wsi ( po której prawie nikt nie chodzi) to już lekka przesada. Dzisiaj gadałam o tym z tatą i przyznał mi rację. Z tego powodu jutro mam zamiar wyjść na rolki o ile będzie ładna pogoda.
Prawie cały dzień dzisiaj robiłam zadania do szkoły. Jest tego od groma i ciut ciut. Jeszcze sporo mi zostało, ale jakoś się to rozplanuje i będzie dobrze ;)
Oprócz tego gadałam z moim chłopakiem przez telefon (miała być godzina, lecz wyszły dwie xd).
Jak zwykle gaduła ma mi mnóstwo do powiedzenia, a jak nie gada to śpiewa (fałszuje ale widzę ile mu to sprawia radości więc słucham wytrwale). Cieszę się, że go mam, lecz z drugiej strony smuci mnie to że spotkamy się dopiero jak będzie można wrócić do szkoły ;(
Nie mam zamiaru zmarnować tego czasu. A przynajmniej nie pod względem diety (tak jak zmarnowałam ostatnie dni).
Jedyne co, jak do tej pory, mi dobrze idzie to czytanie książek. Przeczytałam "Sapiens" oraz "Człowiek o 24 twarzach". Obie książki są świetne i choć człowieka o 24 twarzach czytało mi się zdecydowanie szybciej i lżej, też dlatego że jest to psychologia, no i nie ma w niej tyle wiedzy historycznej (w szkole historii nienawidzę, ale tu była całkiem spoko), to Sapiens też było genialne :)
A teraz przedstawiam Wam moje plany na ten czas:
1. Przeczytać minimum 3 książki
2. Pouczyć się do szkoły (głównie chemia i geografia, ale z reszty przedmiotów też)
3. Obejrzeć do końca serial 'Shadowhunters'
4. Obejrzeć do końca Naruto (1 seria)
5. Uczyć się języków (angielski, rosyjski, koreański)
6. Ćwiczyć grę na gitarze
7. Schudnąć do 59 kg
8. Codziennie ćwiczyć, tańczyć, cokolwiek robić by być aktywną
9. Codziennie pisać na blogu
10. Częściej zaglądać na wasze blogi
No trzeba się czymś zająć, by nie myśleć przez ten czas siedzenia w domu o jedzeniu.
Plus jest tego taki, że ludzie powykupowali makarony, ryż itd. I co zostało w sklepach? WARZYWA!
Jeszcze nigdy nie widziałam by moja lodówka była tak zielona XD
Zabieram się teraz za oglądanie serialu i picie zielonej herbatki, a wieczorem wstawię bilans i przejrzę wasze blogi ;)
Do jutra, trzymajcie się zdrowo :***
Na samym początku chciałabym sprostować to co napisałam w ostatnim poście. Ogólnie dość pokręcona sprawa, lecz mimo tego że nie jestem chora to i tak dziękuję za wszystkie słowa wsparcia. Jest mi trochę głupio z tego powodu, że niewiele myśląc i zbyt szybko napisałam tamtego posta. Okazało się jednak że wyniki mam dobre. Jedyne co jest to zawyżony poziom białych krwinek, a zaniżony czerwonych. Żelazo mam w normie, tak więc jak to pani doktor uświadomiła moją mamę- wcale nie mam anemii.
Wydarzył się w tamtym czasie pewien ''incydent'' przez który byłam w szpitalu, lecz na to pani doktor powiedziała, że po prostu w przyszłości (na starość) mogę mieć problemy z elastycznością żył (także jest to związane genetycznie, bo mój dziadek miał coś takiego). Na ten moment póki mam dobre wyniki, to nie mam się o co martwić.
Przepraszam za wprowadzenie Was w błąd, ale sama nie byłam wtedy do końca świadoma co mi właściwie jest.
Teraz przejdźmy do najdłuższego (zapewne) posta który kiedykolwiek pojawił i pojawi się na tym blogu. W czasie kiedy mnie tu nie było prowadziłam zapiski w zeszycie odnośnie jedzenia, a także zdarzeń, muzyki, thinspo itp.
Hejka!
Od jakiegoś już czasu mam, można powiedzieć, problemy ze zdrowiem. Jak zwykle nie wiadomo do końca co mi jest. Wczoraj przez pewne zdarzenie o 22 pojechałam do szpitala, ale oczywiście tam już było wszystko w porządku. Przez to także nie poszłam dziś do szkoły oraz miałam robione badania krwi. Przed chwilą zobaczyłam wyniki i wyszło że mam lekką anemię :/
Zalecenia od lekarza: mam jeść lekkostrawnie i zacząć spożywać więcej produktów bogatych w żelazo.
Plusem tego jest to, że teraz nie będę jadła niezdrowych rzeczy przez to że nie mogę (bo jestem na diecie) tylko dlatego że tak powiedział lekarz. Czyli nikt nie będzie mnie namawiał lub gadał jaka to jestem nienormalna i że raz na jakiś czas można xd (szkoda tylko że to "raz na jakiś czas" zdarza się zbyt często).
Dzisiejsza ilość kalorii to 1450.
Kroków zrobiłam 6500, choć możliwe że jeszcze pójdę na spacer i trochę potańczyłam:)
Jutro razem z klasą idziemy do kina. Film historyczny i w dodatku ze słabymi ocenami, ale przynajmniej nie będzie lekcji. A! No i zamiast popcornu mam chrupki kukurydziane (moja mama bardzo się przejęła tym co powiedział lekarz). Całe opakowanie to 226 kcal, ale pewnie i tak jak zwykle połowę zjedzą moje koleżanki xd.
To tyle na dzisiaj. Wrzucam jeszcze tylko trochę thinspo i znikam. Do następnego:***
Troszkę się leniłam przez ostatni tydzień przez co waga spadła nieznacznie.
Walentynki spędziłam z chłopakiem w kinie oglądając "Ptaki Nocy", a w sobotę wybraliśmy się na spacer, który trwał prawie 4h 😅 Zrobiłam wtedy 15,5 tys. kroków. Ogólnie był to super spędzony czas i mamy zamiar spędzać go tak częściej (oczywiście na miarę naszych możliwości).
Ten tydzień zapowiada się póki co bardzo dobrze ze względu na brak sprawdzianów i tylko jedną kartkówkę. A jak wiadomo mniej stresu związanego ze szkołą= mniej jedzenia. Postaram się także trochę poćwiczyć lub chociaż potańczyć (wiadomo, zawsze to jakaś aktywność).
Jakiś czas temu miałam sen w którym ważna dla mnie osoba powiedziała mi bym rysowała i z tego nie rezygnowała. Bym w ten sposób mogła wyrazić to co czuję, a zarazem uwolnić się od chaosu który we mnie jest i który często mnie niszczy. Że zawsze znajdę na to czas, muszę tylko się skupić i lepiej go planować.
Ta osoba miała rację. Potrzebowałam tego, choć sama o tym nie wiedziałam. Może nie rysuję najpiękniej na świecie, lecz to wcale nie jest moim celem. Nie chcę być lepsza od kogoś. Chce być lepsza od wczorajszej mnie. To samo tyczy się także wagi, wyglądu, diety. Małymi kroczkami dojdę do celu. Zawsze.
Trzymajcie się:***
Co sobię postanowię żeby pisać tu codziennie to mi nie wychodzi. Tak więc będę pisać co kilka dni, lecz bez dłuższych przerw c:
Wczorajszy dzień pod względem jedzenia wynosi 1900 kcal. Nie jestem z tego powodu zadowolona, lecz dzisiaj objawiła mi się przyczyna tak wysokiego bilansu. Tak zwane RED DAY :(
Z tego też powodu waga stoi w miejscu lub spada powoli, ale cóż trzeba to przeboleć i iść dalej.
BILANS:
- owsianka z jabłkiem i cynamonem
- kanapka z jajkiem i pomidorem
- banan
- jogurt naturalny
- pieczony kurczak
- kasza jaglana
- sałatka warzywna
- gruszka
Razem: 1400 kcal
Kroki: 8500
Dzisiaj była bardzo ładna pogoda, a więc korzystałam z niej na tyle na ile mogłam.
Wczorajszy dzień trochę zawaliłam, chociaż i tak ważę mniej. Najwyraźniej 3h nauki spala dużo kalorii xD
Dzisiaj 1550 kcal i także masa nauki. Muszę wkuć całą stronę na historię i słówka oraz czasy na angielski, a dopiero teraz wracam do domu (19:45).
Dzisiaj taki krótki post też z tego względu że nie mam czasu i pada mi bateria w telefonie. Obiecuję że jutro napiszę więcej.
Trzymajcie się:***
Dzisiejszy dzień w szkole był całkiem w porządku. Z rana 2h wfu na którym był skok wzwyż. Skoczyłam 1,40 m , nie wiem czy to dużo czy mało ale jak na mnie to i tak bardzo dobrze :)
Moja koleżanka z klasy załatwiła od innej koleżanki książkę 50 twarzy Greya XD Mamy zamiar zakryć czymś okładkę i czytać to na przerwach, by trochę się pośmiać i odmóżdżyć (przyda się to zwłaszcza po 2h matematyki).
BILANS:
- bawarka
- tortilla z łososiem i warzywami
- kanapka z serkiem i pomidorem
- napój isotonic
- mieszanka kaszy natural mix
- roszponka
- banan
- kaszka manna
Razem: 1250 kcal
Kroki: 7100
Czas spędzony na telefonie: 4,5h
Ahh ten telefon. Może to nadal dużo, lecz i tak o połowę mniej niż zwykle ;)
Odkryłam ostatnio w biedronce różne mieszanki kasza lub ryż z dodatkami i powiem wam że jest to dobre rozwiązanie na szybki obiad, zwłaszcza gdy nie jecie mięsa lub staracie się je ograniczać. Można zrobić to w 15 minut, a jedna torebka ma ok. 350 kcal.
Korci mnie żeby coś jeszcze zjeść, ale NIE! Trzeba z tym walczyć.
Kończę teraz odrabiać lekcje i lecę przeglądać wasze blogi.
Do jutra:***